W życiu 16-letniej Telli Holloway wszystko jest nie tak. Jej brat jest umierający, a gdy kilkunastu lekarzy nie może ustalić, co mu dolega, rodzice decydują się zamieszkać w „Zapadłej Dziurze w Montanie”, by Cody miał „świeże powietrze”. Tella traci ukochane życie w Bostonie i przyjaciół, rodzice doprowadzają ją do szału, jej brat jest bliski śmierci, a ona - kompletnie bezradna… dopóki nie odbiera tajemniczych instrukcji, jak wystartować w Piekielnym Wyścigu prowadzącym przez dżunglę, pustynię, ocean i góry, by wygrać nagrodę, której Tella rozpaczliwie pragnie: lekarstwo na chorobę brata. Ale wszyscy uczestnicy pragną leku dla kogoś, kogo kochają, i walczą zaciekle - nie ma gwarancji, że Tella (lub ktokolwiek inny) przetrwa wyścig. Może liczyć tylko na swoją pandorę - zwierzątko, które powinno mieć niezwykłe zdolności, ale Tella nie ma pojęcia jakie, a nawet… czy w ogóle je ma. Wyprawa jest mordercza, zegar tyka, a Tella wie, że nie może ufać nikomu, nawet członkom swojej grupy. Czy może zaufać przynajmniej Guyowi? Czy rodzące się uczucie pomoże jej wygrać wyścig, czy będzie przyczyną jej klęski?
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn.
IV
(2 egz.)
Strefa uwag:
Tyt. oryg.: Fire and flood
Uwaga ogólna
Stanowi cz. 1 cyklu pt.: Fire and Flood.
Recenzje:
Victoria Scott ma na swoim koncie serię o Dantem Walkerze. W Polsce niedawno ukazała się jej powieść młodzieżowa Ogień i woda, którą wydało wydawnictwo Iuvi. Tella przeniosła się wraz z rodzinom do Montany. Jej rodzice twierdzą, że tu będzie lepiej jej choremu bratu. Właściwie to umierającemu bratu. Życie Telli kręci się więc wokół rodziny – uczy się w domu, spędza czas z rodzicami, żartuje z brata. Aż pewnego dnia znajduje w swoim pokoju dziwne pudełko z urządzeniem.
(...)Na aparaciku nagrana jest wiadomość, której jednak dziewczyna nie może odsłuchać, bo przerywa jej ojciec. Tata pozbawia Tellę urządzenia i stara się obrócić wszystko w żart, który zrobił jej brat. Jednak Tella nie odpuszcza. Udaje jej się zdobyć aparacik i odsłuchać wiadomość. Została wybrana do Piekielnego Wyścigu, którego stawką jest lek dla jednej osoby, który uzdrowi wszystkie choroby. Tella nie zastanawia się ani chwilę – pakuje swoje rzeczy i rusza w świat, by uratować umierającego brata. Jednak nie jest jedyna – taką samą wiadomość otrzymała ponad setka innych osób, które teraz są jej przeciwnikami. Tella jako narratorka może nieco zaskoczyć. Jej opowieść jest podszyta subiektywizmem. To dobrze, bo dzięki temu lepiej ją poznajemy. Jednak na początku jest ona nastolatką, która może nam w ogóle nie przypominać wojowniczki, a tym powinna się stać, by uratować brata. Podróż zaczyna od pakowania ubrań i... lakieru do paznokci. Tella nie jest typową bohaterką, która w ogień by skoczyła za swoją sprawę. Bywa niepewna, boi się, a nawet przejmuje swoim wyglądem, gdy w pobliżu znajduje się przystojny facet. Jest naturalna. To nie jest typ dziewczyny, która w obliczu zagrożenia staje się liderem. To całkiem normalna nastolatka, która znalazła się w dość nietypowej sytuacji. Plusem powieści jest to, że autorka stworzyła całkiem interesujący i unikalny świat, w którym rozgrywa się akcja. Piekielny Wyścig ma trzy trudne etapy, a jego geneza może zaskoczyć. Nagroda jest cenna, zadanie postawione przed zawodnikami trudne. Każdemu uczestnikowi pomaga pandora – zmodyfikowana genetycznie istota o różnych umiejętnościach. To ciekawy pomysł, który bardzo mi się spodobał. Autorka nie zapomniała również o tym, by w akcji umieścić kilka wątków dość naturalnych dla społeczeństwa – podział na grupy, zachłanność, trudne wybory, komu zaufać, a kogo odrzucić. Do tego współpraca, brak skrupułów, śmierć, trudne warunki przetrwania, nowe przyjaźnie i miłość. Wszystko, co może nas spotkać w tego typu powieści. Minusem książki jest dla mnie bohaterka. Nie dlatego, że jest źle opisana. Brakuje jej jednej rzeczy – refleksji. Jak dla mnie zbyt mało zastanawia się nad sensem wyścigu, niemal bez namysłu rusza w drogę, nie pomyśli nad tym, czy to wszystko prawda i dlaczego ona została wybrana. To jedyna rzecz, którą mogę zarzucić tej książce. Poza tym historia jest bardzo ciekawa. Ciągłe zwroty akcji, niepewność i napięcie, które aż biją z każdej strony. Nienachalny wątek miłosny, dużo przygód, dobre tło wydarzeń – to właśnie te rzeczy sprawiają, że powieść czyta się niemal jednym tchem. Na dodatek jest bardzo ładnie wydana – każdy rozdział zaczyna się ciemniejszą stroną, okładka nie jest przesadzona, całość wyglądała ładnie i elegancko. Polecam tę powieść tym, którzy szukają dobrej książki młodzieżowej. To dobrze napisana pozycja z ciekawą historią. Nie zawiedziecie się, jeśli lubicie przygody, nieco fantastyki, niebezpieczeństwa i miłości.
Pełna recenzja dostępna: [link] Wakacje chylą się ku końcowi, ale to nie oznacza, że nie możemy czytać mniej angażujących książek. Książek, które wciągają nas w swój świat, traktują brutalnie i rzucają nas na płytszą wodą, lecz... z falami? Możecie uważać, że zwariowałam, ale "Ogień i woda" to powieść, w której nie zwracałam uwagi na styl pisania czy na główną bohaterkę. Dałam się pochłonąć pędzącym niczym rozpędzone konie wydarzeniom i uważam,
(...)że wyszło mi to na dobre. Warto czasem wyłączyć myślenie i dać się wciągnąć. Jeden z Twoich najbliższych jest chory na coś, czego nie potrafią zdiagnozować lekarze. Nic nie mogą dla niego zrobić. W przypływie desperacji i bezradności przeprowadzasz się w zupełnie odludne miejsce. Jedyna rzecz, dzięki której się nie załamujesz to nadzieja, że choremu pomoże świeże powietrze i obcowanie z naturą. Ale wszystko na nic. Pewnego dnia, gdy wracasz do pokoju, by wypłakać się w poduszkę i wykrzyczeć w nią swoje żale, dzieje się coś dziwnego. Na łóżku znajdujesz niebieskie pudełeczko, które okazuje się być zaproszeniem do wyścigu, na którego końcu możesz zdobyć... lek dla najbliższej osoby... Jedyny haczyk jest taki, że w trakcie sam możesz zginąć... Wahasz się czy od razu wiesz, że musisz wykorzystać szansę, którą dał Ci los i zaryzykować? Telia jest zwyczajną nastolatką przez wielkie "Z". Kiedy jej rodzice decydują się na przeprowadzkę w kompletnie odludzie, jest... zwyczajnie przerażona, ale i wściekła. No bo jak można żyć bez dostępu do internetu, telewizji i wszelkich urządzeń elektrycznych? Co więcej, jej gniew pogłębia to, że mama chce uczyć ją i brata w domu. Dziewczyna nie ma kompletnie żadnego połączenia ze światem i jest skazana na własną rodzinę. Ale kiedy znajduje niebieskie pudełeczko (które początkowo wzięła za upragniony odtwarzacz MP3) wykazuje się niebywałym bohaterstwem i wbrew protestom rodziny, chce wziąć udział w wyścigu, żeby uratować życie brata. I robi to. Ale czy była to słuszna decyzja? Wcześniej wspomniałam, że Telia to zwyczajna nastolatka. To prawda, ale nie spodziewajcie się kolejnej irytującej dziewczyny, która sprawia, że zaczniecie strzelać płomieniami z oczu. Zalicza się ona raczej do tych postaci, których decyzje nie są do końca przemyślane, ale zachowują się niemal jak superbohaterowie. Przemiana z poczwarki w motyla u ludzi jest możliwa? Najwyraźniej tak, ponieważ taka przemiana dokonała się właśnie u Telii, która ze zbuntowanej nastolatki przeobraziła się w osobę pełną pokładów empatii i odwagi. Mamy jeszcze Guya - chłopaka, którego Telia poznała na selekcji Pandory. Początkowo byli do siebie wrogo nastawieni, ale później... sami wiecie. Guy intrygował mnie bezustannie. Mężczyźni, którzy mają swoje tajemnice, przyciągają kobiety jak magnes. Oprócz Telli i Guya mamy mnóstwo niesamowicie barwnych postaci, których nie traktowałam jak wytwór wyobraźni pisarki, lecz jak prawdziwych ludzi. Zachowywali się jak prawdziwi ludzie. Potrafili zaskoczyć, wzbudzić sympatię, ale i sprawić, że zaczęłam ich nienawidzić. Jak na prawdziwych ludzi przystało, mieli również lepsze i gorsze dni. Powiem Wam szczerze, że w jakiś sposób się z nimi wszystkimi zżyłam i z przykrością przychodziło mi rozstanie z nimi. Wątek miłosny nie jest szczególnie rozbudowany, ale autorka nie zapomina o nim ani na chwilę. Guy i Telia byli dla mnie bardziej jak rodzeństwo, które się o siebie nawzajem troszczy, aczkolwiek mieli również kilka romantycznych momentów. Ich miłość spodoba się zarówno tym, którzy stronią od romansów, jak i tym, którzy je uwielbiają i pochłaniają garściami. Toż to urocza para! Czym jest wyścig, o którym mówiłam wcześniej? Ojj, opisanie go to grubsza sprawa, ale postaram się dla Was to zrobić. Przed jego rozpoczęciem bohaterowie książki brali udział w selekcji Pandory, gdzie zostało przydzielone im zwierzę, które ma chronić uczestników przed niebezpieczeństwami i pomagać im, zaprojektowane specjalnie na czas trwania wyścigu (fajnie, co?). Sam wyścig trwa trzy miesiące i obejmuje cztery ekosystemy - morze, pustynię, góry i dżunglę. W jego trakcie uczestnicy zostaną poddani wielu próbom, przez które mogą niechybnie zginąć. Oczywiście na samym jego końcu czeka lek. Zwycięzca może być tylko jeden. Jeśli uważacie, że ta książka to kolejne "Igrzyska śmierci" lub "Wyścig śmierci" to grubo się mylicie. Zgadzam się, sama fabuła brzmi dosyć ponownie, ale wykonanie jest czymś kompletnie innym. Bardziej spostrzegawczy odnajdą jedynie drobne podobieństwa, które sprawią tylko, że fani wyżej wymienionych dzieł będą zachwyceni. Autorka nie poszła na łatwiznę i naprawdę bardzo postarała się, żeby ta powieść to było coś wyjątkowego. "Ogień i woda" to ulewa, która przynosi ze sobą pędzącą akcję, wypieki na twarzy i błysk podekscytowania w oczach. Oderwanie się od niej jest niemożliwe, ponieważ autorka trzyma w napięciu i sprawia, że czas spędzony z tą książką to same chwile pełne zapału i błyskawicznie przewracanych stron. Ja tej książki nie przeczytałam - ja ją pochłonęłam. Dużo bym dała, żeby przeżyć to wszystko jeszcze raz. Victoria Scott pisze językiem naprawdę bardzo prostym, podkreślając bardzo. Nie spodziewajcie się cudu literatury i skomplikowanych słów - to jest po prostu świetna powieść przygodowa. Nie oczekujcie kwiecistych porównań czy inteligentnych zwrotów, które wzbogacą Wasz język, gdyż fenomen tej powieści to wartka akcja. Autorka potrafi zaciekawić, wie jak budować napięcie i nie wypuścić czytelnika ze swoich szponów aż do ostatniej strony, a nawet jeszcze dłużej. Tytuł tej książki moim zdaniem niesamowicie trafny i daje nam do zrozumienia, że ta powieść z jednej strony jest jak woda - spokojna, niezbadana i porywająca - lecz z drugiej jak ogień, który trawi wszystko naokoło. A okładka to istne arcydzieło! Przesyłam ukłony grafikowi, który spisał się wyśmienicie! Och, jak ja bym chciała o tej książce zapomnieć tylko po to, żeby potem na nowo się w nią zagłębić z jeszcze większym zainteresowaniem. Bardzo chciałabym znowu odczuć na własnej skórze dreszczyk emocji i spędzić kilka godzin z powieścią dostarczającą mnóstwo przeżyć, dającą chwilę wytchnienia i zapomnienia o świecie. Niestety, ja już znam wszystkie sekrety głównych bohaterów, wylałam na nich kilka łez i z niesłabnącym podekscytowaniem śledziłam ich losy. Ale Wy możecie poznać tę historię od początku i zakochać się tak mocno jak ja. Koniecznie przeczytajcie "Ogień i wodę"! Coś czuję, że Wam się spodoba :)
Tytuł: "Ogień i woda" Autor: Victoria Scott Wydawnictwo: IUVI Przełożyła: Marzena Dziewońska Projekt okładki: Jadwiga Burek Data wydania: 17 czerwca 2015 Liczba stron: 368 ISBN: 978-83-7966-015-5 Victoria Scott debiutowała serią o Dantem Walkerze, a obecnie pracuje nad powieścią "Titans". Jej książki zostały przetłumaczone na jedenaście języków, a "Ogień i woda" otrzymała fantastyczne recenzje, m.in. od "Kirkus Reviews".
(...)Victoria mieszka w Dallas z mężem i córeczką. W szkole średniej była cheerleaderką i klasowym wesołkiem – krótko mówiąc, na pewno nie należy do osób nieśmiałych. Wartka akcja, lekki i prosty język, oryginalny pomysł, super okładka, charyzmatyczni bohaterowie, fabuła, która wbija fotel... Tak można zacząć opisywać tę książkę, lecz wystarczy jedno proste zdanie: Powieść Victorii Scott chwyta za gardło i nie puszcza! Tella wraz z rodzicami i chorym bratem, któremu nie wiadomo, co dolega, przenosi się do zabitej dechami dziury. Nie ma telefonu, internetu i przyjaciół. Gdy odbiera tajemnicze instrukcje, jak wystartować w Piekielnym Wyścigu, wszystko się zmienia. Rodzice starają się ją przed tym ochronić, lecz... wiadomo jak to jest z nastolatkami. Nagrodą wyścigu jest lek, który uleczy wszystkie choroby świata. Nie ma tak łatwo – w grze startuje ponad sto osób, a wygrać może tylko jedna. Dziewczyna może liczyć na swoją pandorę (zwierzę o magicznych zdolnościach, które ma za zadanie pomagać swojemu właścicielowi). Niektórzy wiążą się w grupy, a inni działają w pojedynkę. Co wybierze Tella? Czy może komuś zaufać? Zwykła nastolatka przechodząca okres buntu. Lubi wkurzać brata, który odpłaca pięknym za nadobne. Optymistka patrząca przez różowe okulary na świat. Po prostu: Tella, czyli jedna z głównych bohaterek książki "Ogień i woda". Przez wyścig zostaje zmieniona w stu procentach. Zaczyna bardziej doceniać rodzinę, staje się waleczną kobietą, a nie paniusią, która martwi się, czy kolor paznokci pasuje do włosów. Ujawnia się jej prawdziwe ja. Książka bardzo mi się spodobała. Głównie dlatego, że ciągle coś się działo. Nie było momentu, w którym nie czaiłoby się na bohaterów zło. Oczywiście najbardziej urzekające były emocje, które odgrywają bardzo dużą rolę. Przyznaję się, raz czy dwa zakręciła mi się łezka w oku oraz śmiałem się do rozpuku.
Życie 16-letniej Telli wywraca się do góry nogami. Jej brat, Cody, jest śmiertelnie chory, a żaden lekarz nie wie co mu tak naprawdę dolega. Rodzice Telli decydują się wyprowadzić z Bostonu i zamieszkać w "zapadłej dziurze", w Montanie. Dziewczyna jest zupełnie odcięta od świata. Nie ma telefonu, laptopa, a nawet nie chodzi do szkoły. Wszystko to ją bardzo irytuje, jednak pewnego dnia dostaje szansę by to zmienić. Na swoim łóżku znajduje małe,
(...)niebieskie pudełeczko - zaproszenie do Piekielnego Wyścigu, morderczego biegu przez dżunglę, pustynię, ocean i góry, w którym może wygrać lek na chorobę brata. Zwycięzca może być tylko jeden. Jednak w wyścigu startuje wiele osób i Tella nie ma pewności, że wygra. Może liczyć jedynie na siebie, pandorę - tajemnicze zwierzątko, posiadające nadprzyrodzone moce i na...Guy'a, który staje się dla Telli kimś więcej niż tylko przeciwnikiem. Czy Tella skorzysta z zaproszenia? Czy wygra wyścig? Czy może zaufać Guy'owi? Okładka jest cudowna. Muszę się przyznać, ze głównie ze względu na nią tak bardzo chciałam przeczytać tę pozycję. Książka składa się z trzech "ksiąg", które są oddzielone czarnymi kartkami oraz rozdziałów, oddzielonych cieniowanymi kartkami. Z góry widać ile, mniej więcej długości ma dana księga, a z dołu, ile ma rozdział. Jest to bardzo praktyczne i ułatwia przerwanie książki. Akcja rusza z kopyta już od pierwszych stron i nie przestaje pędzić, aż do końca. Częste i nieprzewidywalne zwroty akcji oraz ciekawy, aczkolwiek niezbyt oryginalny pomysł, nadają tej pozycji "smaczku". Nie przeszkadzało mi to podobieństwo do "Igrzysk śmierci", bo wykonanie było dużo lepsze. Co z tego, że pierwszą firmą samochodową była Lancia (Fiat) skoro Toyota produkuje lepsze samochody?* Bohaterowie byli tak różni jak tylko się da. Niby brali udział w tym samym wyścigu i mieli taki sam cel, jednak każdy odznaczał się innymi cechami. Tella, którą bardzo polubiłam, była buntowniczką i typową nastolatką. Wyścig jednak ją zmienił nie do poznania, chociaż nastoletnie odruchy i sposób myślenia jej częściowo zostały. To z jej perspektywy poznajemy historię. Guy pełnił w tej książce rolę Bear'a Grylls'a. Zawsze wiedział co zrobić. Nieważne gdzie był i jaka była sytuacja. W pewnym momencie myślałam, że techniki survivalowe zgłębiał od kiedy nauczył się chodzić. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale potem doskonale zrozumiałam dlaczego tak jest. Od pierwszych stron spodziewałam się charakterystycznego dla dystopii trójkąciku miłosnego. I w pewnym sensie go dostałam. W pewnym sensie, bo na pewno nie spodziewałam się, że będzie on tak poprowadzony oraz że tak się skończy. Książka pod wartką akcją, nieprzewidywalnymi zwrotami akcji oraz ciekawie wykreowanymi postaciami skrywa drugie dno. Pod postacią wyścigu autorka chce poruszyć temat bardzo trudny. Temat choroby i utraty bliskiej osoby. Walki o jej życie do samego końca, mimo że zazwyczaj jesteśmy w tej kwestii zupełnie bezsilni. Podczas czytania śmiałam się, bałam się o bohaterów, obgryzałam paznokcie ze zdenerwowania, co będzie dalej, a nawet kilka razy stanęły mi łzy w oczach. Mieszanka tych uczuć, które towarzyszyły mi podczas poznawania historii Telli nie pozwoliła odejść od niej nawet o krok. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana young adult oraz dystopii, bo to te gatunki połączyła autorka, tworząc tę genialną książkę. Nie mogłabym jej wystawić innej oceny niż 10. Polecam.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Tella przeniosła się wraz z rodzinom do Montany. Jej rodzice twierdzą, że tu będzie lepiej jej choremu bratu. Właściwie to umierającemu bratu. Życie Telli kręci się więc wokół rodziny – uczy się w domu, spędza czas z rodzicami, żartuje z brata. Aż pewnego dnia znajduje w swoim pokoju dziwne pudełko z urządzeniem. (...) Na aparaciku nagrana jest wiadomość, której jednak dziewczyna nie może odsłuchać, bo przerywa jej ojciec. Tata pozbawia Tellę urządzenia i stara się obrócić wszystko w żart, który zrobił jej brat. Jednak Tella nie odpuszcza. Udaje jej się zdobyć aparacik i odsłuchać wiadomość. Została wybrana do Piekielnego Wyścigu, którego stawką jest lek dla jednej osoby, który uzdrowi wszystkie choroby. Tella nie zastanawia się ani chwilę – pakuje swoje rzeczy i rusza w świat, by uratować umierającego brata. Jednak nie jest jedyna – taką samą wiadomość otrzymała ponad setka innych osób, które teraz są jej przeciwnikami.
Tella jako narratorka może nieco zaskoczyć. Jej opowieść jest podszyta subiektywizmem. To dobrze, bo dzięki temu lepiej ją poznajemy. Jednak na początku jest ona nastolatką, która może nam w ogóle nie przypominać wojowniczki, a tym powinna się stać, by uratować brata. Podróż zaczyna od pakowania ubrań i... lakieru do paznokci.
Tella nie jest typową bohaterką, która w ogień by skoczyła za swoją sprawę. Bywa niepewna, boi się, a nawet przejmuje swoim wyglądem, gdy w pobliżu znajduje się przystojny facet. Jest naturalna. To nie jest typ dziewczyny, która w obliczu zagrożenia staje się liderem. To całkiem normalna nastolatka, która znalazła się w dość nietypowej sytuacji.
Plusem powieści jest to, że autorka stworzyła całkiem interesujący i unikalny świat, w którym rozgrywa się akcja. Piekielny Wyścig ma trzy trudne etapy, a jego geneza może zaskoczyć. Nagroda jest cenna, zadanie postawione przed zawodnikami trudne. Każdemu uczestnikowi pomaga pandora – zmodyfikowana genetycznie istota o różnych umiejętnościach. To ciekawy pomysł, który bardzo mi się spodobał.
Autorka nie zapomniała również o tym, by w akcji umieścić kilka wątków dość naturalnych dla społeczeństwa – podział na grupy, zachłanność, trudne wybory, komu zaufać, a kogo odrzucić. Do tego współpraca, brak skrupułów, śmierć, trudne warunki przetrwania, nowe przyjaźnie i miłość. Wszystko, co może nas spotkać w tego typu powieści.
Minusem książki jest dla mnie bohaterka. Nie dlatego, że jest źle opisana. Brakuje jej jednej rzeczy – refleksji. Jak dla mnie zbyt mało zastanawia się nad sensem wyścigu, niemal bez namysłu rusza w drogę, nie pomyśli nad tym, czy to wszystko prawda i dlaczego ona została wybrana. To jedyna rzecz, którą mogę zarzucić tej książce.
Poza tym historia jest bardzo ciekawa. Ciągłe zwroty akcji, niepewność i napięcie, które aż biją z każdej strony. Nienachalny wątek miłosny, dużo przygód, dobre tło wydarzeń – to właśnie te rzeczy sprawiają, że powieść czyta się niemal jednym tchem. Na dodatek jest bardzo ładnie wydana – każdy rozdział zaczyna się ciemniejszą stroną, okładka nie jest przesadzona, całość wyglądała ładnie i elegancko.
Polecam tę powieść tym, którzy szukają dobrej książki młodzieżowej. To dobrze napisana pozycja z ciekawą historią. Nie zawiedziecie się, jeśli lubicie przygody, nieco fantastyki, niebezpieczeństwa i miłości.
Jeden z Twoich najbliższych jest chory na coś, czego nie potrafią zdiagnozować lekarze. Nic nie mogą dla niego zrobić. W przypływie desperacji i bezradności przeprowadzasz się w zupełnie odludne miejsce. Jedyna rzecz, dzięki której się nie załamujesz to nadzieja, że choremu pomoże świeże powietrze i obcowanie z naturą. Ale wszystko na nic. Pewnego dnia, gdy wracasz do pokoju, by wypłakać się w poduszkę i wykrzyczeć w nią swoje żale, dzieje się coś dziwnego. Na łóżku znajdujesz niebieskie pudełeczko, które okazuje się być zaproszeniem do wyścigu, na którego końcu możesz zdobyć... lek dla najbliższej osoby... Jedyny haczyk jest taki, że w trakcie sam możesz zginąć... Wahasz się czy od razu wiesz, że musisz wykorzystać szansę, którą dał Ci los i zaryzykować?
Telia jest zwyczajną nastolatką przez wielkie "Z". Kiedy jej rodzice decydują się na przeprowadzkę w kompletnie odludzie, jest... zwyczajnie przerażona, ale i wściekła. No bo jak można żyć bez dostępu do internetu, telewizji i wszelkich urządzeń elektrycznych? Co więcej, jej gniew pogłębia to, że mama chce uczyć ją i brata w domu. Dziewczyna nie ma kompletnie żadnego połączenia ze światem i jest skazana na własną rodzinę. Ale kiedy znajduje niebieskie pudełeczko (które początkowo wzięła za upragniony odtwarzacz MP3) wykazuje się niebywałym bohaterstwem i wbrew protestom rodziny, chce wziąć udział w wyścigu, żeby uratować życie brata. I robi to. Ale czy była to słuszna decyzja?
Wcześniej wspomniałam, że Telia to zwyczajna nastolatka. To prawda, ale nie spodziewajcie się kolejnej irytującej dziewczyny, która sprawia, że zaczniecie strzelać płomieniami z oczu. Zalicza się ona raczej do tych postaci, których decyzje nie są do końca przemyślane, ale zachowują się niemal jak superbohaterowie. Przemiana z poczwarki w motyla u ludzi jest możliwa? Najwyraźniej tak, ponieważ taka przemiana dokonała się właśnie u Telii, która ze zbuntowanej nastolatki przeobraziła się w osobę pełną pokładów empatii i odwagi.
Mamy jeszcze Guya - chłopaka, którego Telia poznała na selekcji Pandory. Początkowo byli do siebie wrogo nastawieni, ale później... sami wiecie. Guy intrygował mnie bezustannie. Mężczyźni, którzy mają swoje tajemnice, przyciągają kobiety jak magnes.
Oprócz Telli i Guya mamy mnóstwo niesamowicie barwnych postaci, których nie traktowałam jak wytwór wyobraźni pisarki, lecz jak prawdziwych ludzi. Zachowywali się jak prawdziwi ludzie. Potrafili zaskoczyć, wzbudzić sympatię, ale i sprawić, że zaczęłam ich nienawidzić. Jak na prawdziwych ludzi przystało, mieli również lepsze i gorsze dni. Powiem Wam szczerze, że w jakiś sposób się z nimi wszystkimi zżyłam i z przykrością przychodziło mi rozstanie z nimi.
Wątek miłosny nie jest szczególnie rozbudowany, ale autorka nie zapomina o nim ani na chwilę. Guy i Telia byli dla mnie bardziej jak rodzeństwo, które się o siebie nawzajem troszczy, aczkolwiek mieli również kilka romantycznych momentów. Ich miłość spodoba się zarówno tym, którzy stronią od romansów, jak i tym, którzy je uwielbiają i pochłaniają garściami. Toż to urocza para!
Czym jest wyścig, o którym mówiłam wcześniej? Ojj, opisanie go to grubsza sprawa, ale postaram się dla Was to zrobić. Przed jego rozpoczęciem bohaterowie książki brali udział w selekcji Pandory, gdzie zostało przydzielone im zwierzę, które ma chronić uczestników przed niebezpieczeństwami i pomagać im, zaprojektowane specjalnie na czas trwania wyścigu (fajnie, co?). Sam wyścig trwa trzy miesiące i obejmuje cztery ekosystemy - morze, pustynię, góry i dżunglę. W jego trakcie uczestnicy zostaną poddani wielu próbom, przez które mogą niechybnie zginąć. Oczywiście na samym jego końcu czeka lek. Zwycięzca może być tylko jeden.
Jeśli uważacie, że ta książka to kolejne "Igrzyska śmierci" lub "Wyścig śmierci" to grubo się mylicie. Zgadzam się, sama fabuła brzmi dosyć ponownie, ale wykonanie jest czymś kompletnie innym. Bardziej spostrzegawczy odnajdą jedynie drobne podobieństwa, które sprawią tylko, że fani wyżej wymienionych dzieł będą zachwyceni. Autorka nie poszła na łatwiznę i naprawdę bardzo postarała się, żeby ta powieść to było coś wyjątkowego.
"Ogień i woda" to ulewa, która przynosi ze sobą pędzącą akcję, wypieki na twarzy i błysk podekscytowania w oczach. Oderwanie się od niej jest niemożliwe, ponieważ autorka trzyma w napięciu i sprawia, że czas spędzony z tą książką to same chwile pełne zapału i błyskawicznie przewracanych stron. Ja tej książki nie przeczytałam - ja ją pochłonęłam. Dużo bym dała, żeby przeżyć to wszystko jeszcze raz.
Victoria Scott pisze językiem naprawdę bardzo prostym, podkreślając bardzo. Nie spodziewajcie się cudu literatury i skomplikowanych słów - to jest po prostu świetna powieść przygodowa. Nie oczekujcie kwiecistych porównań czy inteligentnych zwrotów, które wzbogacą Wasz język, gdyż fenomen tej powieści to wartka akcja. Autorka potrafi zaciekawić, wie jak budować napięcie i nie wypuścić czytelnika ze swoich szponów aż do ostatniej strony, a nawet jeszcze dłużej.
Tytuł tej książki moim zdaniem niesamowicie trafny i daje nam do zrozumienia, że ta powieść z jednej strony jest jak woda - spokojna, niezbadana i porywająca - lecz z drugiej jak ogień, który trawi wszystko naokoło. A okładka to istne arcydzieło! Przesyłam ukłony grafikowi, który spisał się wyśmienicie!
Och, jak ja bym chciała o tej książce zapomnieć tylko po to, żeby potem na nowo się w nią zagłębić z jeszcze większym zainteresowaniem. Bardzo chciałabym znowu odczuć na własnej skórze dreszczyk emocji i spędzić kilka godzin z powieścią dostarczającą mnóstwo przeżyć, dającą chwilę wytchnienia i zapomnienia o świecie. Niestety, ja już znam wszystkie sekrety głównych bohaterów, wylałam na nich kilka łez i z niesłabnącym podekscytowaniem śledziłam ich losy. Ale Wy możecie poznać tę historię od początku i zakochać się tak mocno jak ja. Koniecznie przeczytajcie "Ogień i wodę"! Coś czuję, że Wam się spodoba :)
Wartka akcja, lekki i prosty język, oryginalny pomysł, super okładka, charyzmatyczni bohaterowie, fabuła, która wbija fotel... Tak można zacząć opisywać tę książkę, lecz wystarczy jedno proste zdanie: Powieść Victorii Scott chwyta za gardło i nie puszcza!
Tella wraz z rodzicami i chorym bratem, któremu nie wiadomo, co dolega, przenosi się do zabitej dechami dziury. Nie ma telefonu, internetu i przyjaciół. Gdy odbiera tajemnicze instrukcje, jak wystartować w Piekielnym Wyścigu, wszystko się zmienia. Rodzice starają się ją przed tym ochronić, lecz... wiadomo jak to jest z nastolatkami. Nagrodą wyścigu jest lek, który uleczy wszystkie choroby świata. Nie ma tak łatwo – w grze startuje ponad sto osób, a wygrać może tylko jedna. Dziewczyna może liczyć na swoją pandorę (zwierzę o magicznych zdolnościach, które ma za zadanie pomagać swojemu właścicielowi). Niektórzy wiążą się w grupy, a inni działają w pojedynkę. Co wybierze Tella? Czy może komuś zaufać?
Zwykła nastolatka przechodząca okres buntu. Lubi wkurzać brata, który odpłaca pięknym za nadobne. Optymistka patrząca przez różowe okulary na świat. Po prostu: Tella, czyli jedna z głównych bohaterek książki "Ogień i woda". Przez wyścig zostaje zmieniona w stu procentach. Zaczyna bardziej doceniać rodzinę, staje się waleczną kobietą, a nie paniusią, która martwi się, czy kolor paznokci pasuje do włosów. Ujawnia się jej prawdziwe ja.
Książka bardzo mi się spodobała. Głównie dlatego, że ciągle coś się działo. Nie było momentu, w którym nie czaiłoby się na bohaterów zło. Oczywiście najbardziej urzekające były emocje, które odgrywają bardzo dużą rolę. Przyznaję się, raz czy dwa zakręciła mi się łezka w oku oraz śmiałem się do rozpuku.
Jednak w wyścigu startuje wiele osób i Tella nie ma pewności, że wygra. Może liczyć jedynie na siebie, pandorę - tajemnicze zwierzątko, posiadające nadprzyrodzone moce i na...Guy'a, który staje się dla Telli kimś więcej niż tylko przeciwnikiem.
Czy Tella skorzysta z zaproszenia? Czy wygra wyścig? Czy może zaufać Guy'owi?
Okładka jest cudowna. Muszę się przyznać, ze głównie ze względu na nią tak bardzo chciałam przeczytać tę pozycję.
Książka składa się z trzech "ksiąg", które są oddzielone czarnymi kartkami oraz rozdziałów, oddzielonych cieniowanymi kartkami. Z góry widać ile, mniej więcej długości ma dana księga, a z dołu, ile ma rozdział. Jest to bardzo praktyczne i ułatwia przerwanie książki.
Akcja rusza z kopyta już od pierwszych stron i nie przestaje pędzić, aż do końca. Częste i nieprzewidywalne zwroty akcji oraz ciekawy, aczkolwiek niezbyt oryginalny pomysł, nadają tej pozycji "smaczku".
Nie przeszkadzało mi to podobieństwo do "Igrzysk śmierci", bo wykonanie było dużo lepsze. Co z tego, że pierwszą firmą samochodową była Lancia (Fiat) skoro Toyota produkuje lepsze samochody?* Bohaterowie byli tak różni jak tylko się da. Niby brali udział w tym samym wyścigu i mieli taki sam cel, jednak każdy odznaczał się innymi cechami. Tella, którą bardzo polubiłam, była buntowniczką i typową nastolatką. Wyścig jednak ją zmienił nie do poznania, chociaż nastoletnie odruchy i sposób myślenia jej częściowo zostały. To z jej perspektywy poznajemy historię.
Guy pełnił w tej książce rolę Bear'a Grylls'a. Zawsze wiedział co zrobić. Nieważne gdzie był i jaka była sytuacja. W pewnym momencie myślałam, że techniki survivalowe zgłębiał od kiedy nauczył się chodzić. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale potem doskonale zrozumiałam dlaczego tak jest.
Od pierwszych stron spodziewałam się charakterystycznego dla dystopii trójkąciku miłosnego. I w pewnym sensie go dostałam. W pewnym sensie, bo na pewno nie spodziewałam się, że będzie on tak poprowadzony oraz że tak się skończy.
Książka pod wartką akcją, nieprzewidywalnymi zwrotami akcji oraz ciekawie wykreowanymi postaciami skrywa drugie dno. Pod postacią wyścigu autorka chce poruszyć temat bardzo trudny. Temat choroby i utraty bliskiej osoby. Walki o jej życie do samego końca, mimo że zazwyczaj jesteśmy w tej kwestii zupełnie bezsilni.
Podczas czytania śmiałam się, bałam się o bohaterów, obgryzałam paznokcie ze zdenerwowania, co będzie dalej, a nawet kilka razy stanęły mi łzy w oczach. Mieszanka tych uczuć, które towarzyszyły mi podczas poznawania historii Telli nie pozwoliła odejść od niej nawet o krok.
Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana young adult oraz dystopii, bo to te gatunki połączyła autorka, tworząc tę genialną książkę. Nie mogłabym jej wystawić innej oceny niż 10. Polecam.